niedziela, 31 maja 2015

Tres

Marc się obudził. Był zdziwiony, bo nigdy tak wcześnie nie wstaje. Była  7:00. Wstał. Zajrzał do pokoju Magdy. Spała jak aniołek. Wreszcie po całej nieprzespanej zasnęła. Postanowił zrobić śniadanie. Usmarzył jajecznicę. To był jedyny przysmak jaki umiał ugotować. Wszystko stało gotowe na stole.
~~~
Magda obudziła się. Z trudem udało jej się podnieść z łóżka. Była zła na siebie, że tu przyszła i zawraca Marcowi głowę swoim beznadziejnym życiem. Przecież ona go ledwo zna. I to od wczoraj. 
Poszła do łazienki. Wykąpała się. Na szafce leżały rzeczy przygotowane dla niej. 
-Marc o wszystko zadbał, kochany.-pomyślała.
Ubrała się, uczesała. Spojrzała w lustro. Na szczęście obyło się bez większych ran na twarzy. Za to więcej ich było na rękach i nogach. 
Dziewczyna westchnęła ciężko i zeszła na dół. Bartra siedział przy stole i najwyraźniej na nią czekał.
-Hej.-uśmiechnął się na jej widok.
-Hej.-odwzajemniła uśmiech.
-Jak się czujesz?-zapytał.
-Już lepiej.
-To siadaj i wcinaj, bo potem idziemy...
-Marc-przerwała mu.-Ja zjem śniadanie i się zwijam. I tak za dużo kłopotu narobiłam przychodząc tu. Nie powinno mnie tu być
-Nie ma mowy! Chcesz wrócić tam skąd przyszłaś, żeby Cię zatłukli do końca?!-krzyknął zmartwiony.
-To nie jest tak!
-A jak?! Proszę, wytłumacz mi, chyba mam prawo wiedzieć?!!-nie chciał naciskać, ale pomyślał, że musi wiedzieć skoro ma jej pomóc.
-Tak, masz prawo. Jestem Polką. Mieszkałam w Warszawie. Byłam normalną nastolatką. Kibicowałam Barçie. Zawsze chciałam mieszkać w Hiszpanii. 2 lata temu przyjechałam do Barcelony, aby zacząć tu liceum. Pech chciał, że poznałam Petera. Nie wiedziałam na początku jaki jest. Zgrywał miłego, kochającego chłopaka. Byłam ślepo zakochana. On był dla mnie księciem z bajki, tym wymarzonym. Było cudownie przez 3 miesiące. Potem pokazał jaki jest naprawdę. Zmuszał mnie do brania narkotyków, a gdy się sprzeciwiałam to bił.  Nie wolno mi nigdzie wychodzić, mieć przyjaciół. Ograniczył mi nawet kontakty z rodziną. Wczoraj nie było go w domu, postanowiłam wyjść na miasto. Potem spotkałam Ciebie. Na treningu dostałam SMS-a, że jak nie wrócę za 20 minut to będzie po mnie. Domyślił się, że byłam u kogoś i zaczął mnie katować, zbilam mu wazon na głowie i uciekłam. To cała historia.
-Boże, dlaczego Ty od niego wcześniej nie uciekłaś?-zapytał Marc.
-Bo żyłam nadzieją, że Peter się opanuje i bedzie tak jak wcześniej.-przyznała.
-I Ty chcesz do niego wrócić? Przecież on Cię zabije!!
-Zrozum, on i tak mnie znajdzie. A ja Ci nie chcę zawracać głowy.
-Nie ma mowy. Zostajesz u mnie. I nie przyjmuję odmowy. Nie pozwolę, abyś wróciła do tego potwora.-rzekł stanowczo.
-Ale...-zaczęła.
-Nie ma żadnego "ale". Będziesz miała swój pokój. Jeśli będziesz chciała to znajdziemy Ci jakąś pracę i dołożysz się do utrzymania domu, cokolwiek, byleś tu została.-kontynuował Bartra.
-Dziękuję, ale obawiam się, że nie znajdę pracy...-powiedziała.
-A w czym się kształcisz?
-Skończyłam szkołe trenerską.
-To świetnie się składa, bo Lucho szuka asystentki. Przejdziesz kurs i szkolenie i dostaniesz pracę.-mówił z zapałem.
-Dziękuję Ci za wszystko, naprawdę, nie wiem jak Ci się odzwięczę.
-Dla Ciebie wszystko.-odrzekł na co dziewczyna się zarumieniła.-To co, idziemy na trening?
-Tak.
-A potem obiad i spacer, co ty na to?-zaproponował. 
-Pewnie.-odpowiedziała-To chodźmy.
~~~
Pojechali na trening. Bartra poszedł na boisko a Magda zajęła miejsce na trybunach. Kolegom oczywiście nie mogło ujść na uwadze to, że znowu pojawiła się u boku ich przyjaciela.
-Marcuś to chyba coś poważniejszego, co?-zaczął swoją gadkę niezawodny jak zawsze Pique.
-Tak Geri, znam dziewczynę dwa dni i już wielka miłość.-odparł oburzony Bartra.
-Spokojnie, Pique już tak musi.-niewiadomo skąd pojawił się Lionel.
-Za to pan Messi i jego mądrości wymiatają!-odrzekł obrażony obrońca z numerem "3".
-Dobra chłopaki, serio. Ona będzie u mnie mieszkać, uprzedzam Was, dlatego koniec z wpadaniem bez zapowiedzi i robieniem imprez w moim domu.-powiedział nasz bohater.
-Jak to będzie z Tobą mieszkać??-spytał zaskoczony Leo.
-Po prostu.. Ma kłopoty i muszę jej pomóc.
-Tylko nie pakuj się w nic złego, ok?-Messi zrobił poważną minę.
-Spokojnie, wiem co robię.-zapewnił przyjaciela.
-Mam nadzieję.
Nagle Marc odskoczył. Ktoś go od tyłu ochlapał zimną wodą. Łatwo zgadnąć kto.
-Geri!!! Poczekaj, tylko Cię złapię!!!-krzyczał na przyjaciela.
Zaczął go gonić. Pique, zaczął uciekać. Wyglądało to przezabawnie. Magda dusiła się ze śmiechu.
-Eeej, Marc mam go!!-Leo złapał "dużego".
-No to już po nim!
Messi trzymał Gerarda a Bartra wylał na niego trzy wiaderka zimnej wody. Był mokry od stóp do głów.
-Moja nowa fryzura, buty!!! Jestem cały mokry!!-szybko uciekł do szatni.
-Będzie myślał zanim znowu zrobi mi taki kawał.-rzekł dumny z siebie Marc.
-Co tu się dzieje?-nagle pojawił się Enrique.-I gdzie Gerard?
-Bo widzisz trenerze... Gerard trochę napsocił i...
-Dobra, rozumiem. Zaczynamy trening. Na początek dwa kółeczka.
-Chciałbym z trenerem o czymś porozmawiać.-podszedł do Lucho nasz obrońca.
-Jasne, po treningu.
-Dziękuję.
Tymczasem nasza bohaterka siedziała na trybunach i obserwowała co robią piłkarze. Największą uwagę skupiała na Marcu. Była mu bardzo wdzięczna za to, co dla niej robi. Nagle ktoś ją szturchnął.
-No hej. Znowu się widzimy.-to była Antonella.
-O hej, przestraszyłaś mnie.-odpowiedziała Magda.
-Naprawdę? Sorki. Dlaczego wczoraj tak szybko wyszłaś?-zapytała Roccuzzo.
-Bo widzisz-westchnęła. Opowiedziała jej całą historię.
-Współczuję Ci...Nie wiem co powiedzieć.. Ale nie płacz, my Ci pomożemy. Ja, Leo, Geri, Shaki i oczywiście Marc.-Argentynka przytuliła koleżankę. Strasznie było jej szkoda Magdy. Taka mała kruszynka tyle przeszła, żyła z takim potworem. Ale ona nie pozwoli jej tam wrócić. O nie! Pomoże jej wrócić do normalnego życia.-Patrz Leo idzie! Pójdziesz z nami na kawę, bo Marc mówił, że musi jeszcze porozmawiać z trenerem. Dobrze?
Poszli.
~~~
Po skończonym treningu Bartra podszedł do Lucho, aby z nim porozmawiać o pracy dla Magdy.
-Więc o co chodzi?-zapytał Enrique.
-Bo trener szukał asystenta lub asystentki... Czy to nadal aktualne?
-Tak, a masz kogoś na to miejsce?
-Tak, moja koleżanka skończyła szkołę trenerską, najlepszą w Barcelonie i szuka pracy. Tu jest jej CV.-wręczył teczkę.
-Hmm... Świetnie. Ma odpowiednie wykształcenie i z tego, co tu czytam pracowała już jako trener. Kursy też już pokończone. O i młoda, szukam młodych ludzi pełnych energii i zapału do pracy. Powiedz jej, aby do mnie jutro przyszła.
-Oczywiście, dziękuję. Do jutra.
-Do jutra.
~~~
-Magda, Magda!!!-obrońca wołał przyjaciółkę, która zajęta była rozmową z Messim i Roccuzzo.
-Co się stało, że tak się drzesz?-spytała.
-Jutro masz się zgłosić do trenera, chce Cię zatrudnić!!!-odpowiedział.
-To wspaniale!-dziewczyna ucieszyła się.
-Dlatego porywam Cię na długi spacer.
Spacerowali po ulicach pięknej Barcelony. Był już wieczór.
-Muszę Cię kiedyś zabrać w moje ulubione miejsce na plaży.. I oczywiście obowiązkowo do moich miejsc z dzieciństwa...-rozmarzył się obrońca.
-Koniecznie. Chcę wiedzieć, gdzie spędzał czas mój ulubiony piłkarz, gdy był małym, rozbrykanym bachorem.-roześmiała się.
-Ej no, wiesz co? Ja Ci tu mówię o swoich wspomnieniach a ty się ze mnie naśmiewasz.-zrobił smutną minę.
-Oj, przepraszam.-uśmiechnęła się.-Ale tak poważnie to chcę Ci podziękować za to, co dla mnie robisz. Nie wiem jak ja Ci się odzwięczę.
-Po prostu bądź zawsze taka uśmiechnięta.-odpowiedział.
-Jesteś kochany.-przytuliła go. 
-Wiem, wiem. Ale wracajmy już do domu, bo zimno się robi.
-Ok.
~~~
Peter się obudził. Był wściekły. Postanowił sobie, że znajdzie tą niewdzięczną dziewuchę i zemści się tak, że długo popamięta. On ją znajdzie...
************************************
Witajcie!
~Wiem, że nudny rozdział, ale obiecuję, że w następnym dużo będzie się działo!
~Ten rozdział pragnę zadedykować Agnieszce, której dziękuję za to, że czyta moje wypociny od początku;). Dziękuję!
~Następny rozdział pojawi się za tydzień albo w czwartek, zobaczymy.
Miłego dnia!




niedziela, 10 maja 2015

Dos

Pojechali do domu Marca. Dziewczyna była zachwycona. W życiu nie widziała takiej willi. W środku było jeszcze piękniej. Widok nie do opisania. Nagle poczuła na nodze czyjąś ślinę. Odskoczyła.
-Przepraszam Cię za nią. To mój piesek. Wabi się Nina.-zareagował Bartra.
-Jasne, nie ma sprawy. Po prostu nie zauważyłam jej i się wystraszyłam. Słodziutka jest.-pogłaskała pieska.
-Przepraszam Cię za ten bałagan, nie zdążyłem posprzątać. Tak to jest jak mężczyzna mieszka sam.-uśmiechnął się.
-Daj spokój, tu jest pięknie. Wiesz nie interesuję się sportem, ale ty chyba jesteś piłkarzem.
-Skąd wiesz?-zapytał z lekkim zdziwieniem.
-Nie trudno zgadnąć, bo Leo Messiego akurat kojarzę.-odpowiedziała.
-No tak zdjęcia z Messim, nie pomyślałem.-podrapał się po głowie. 
Dziewczyna się roześmiała. Polubiła tego "piłkarzynę" mimo, że prawie go nie znała wydawał się bardzo miły. 
-To może ja zrobię coś do jedzenia? Gofry, naleśniki, jajecznica? Do wyboru.-zaproponował obrońca.
-Hmm... Niech będą naleśniki. Ale może ci pomogę co?-zapytała Magda widząc przerażoną minę piłkarza na myśl o gotowaniu.
-Jak chcesz to chodź.
Dużo czasu minęło zanim naleśniki były gotowe. Zaczęło się na kłótni o tym, co kto ma robić. Widać było, że Marc nigdy nie robił tego przysmaku. O to też się pokłócili. Magda powiedziała mu, że nie umie gotować, a on twierdził na odwrót. Potem posypywali się mąką, rzucać jajkami i inne dziwy. Po około 2 godzinach naleśniki były gotowe. Zasiedli zmęczeni i brudni do jedzenia.
-Pyszne.-przyznała dziewczyna.
-Gdybyś tak nie wariowała byłyby gotowe szybciej.-odrzekł jej Marc.
-Oo kochany przepraszam, ale to ty zacząłeś we mnie rzucać mąką.
-Bo powiedziałaś, że nie umiem gotować.-zrobił obrażoną minę.
-Bo miałam rację, nie umiesz.-pokazała mu język.
-Dobra, dobra, kończ te jedzenie, bo zaraz wychodzimy.
-Gdzie?-spytała, przeżuwając w buzi naleśnika.
-Mam wieczorny trening i idziesz ze mną a po treningu na spacer.-powiedział wstając z krzesła.
Dziewczyna zakrztusiła się.
-Co? Ja? Na trening, gdzie będą przebywać same sławy piłki nożnej z Lionelem Messim na czele, Gerardem Pique i innymi?
-A mówiłaś, że nie znasz żadnych piłkarzy oprócz Messiego... Kłamczucha!!!-krzyknął.
-Kiedyś oglądałam mecze i byłam zagorzałą fanką Barçy.-przyznała się.
-A teraz?
-Teraz... Nie mam na to czasu...-zrobiła smutną minę.
-Wszystko ok?-zauważył to Bartra.
-Tak. Dałeś się wrobić!! 1:0 dla mnie!-pokazała mu język.
-Poczekaj, tylko cię złapię!!!
Zaczął ją gonić. Uciekała, ale chłopak był szybszy. Złapał ją, ale się przewrócili. Ona leżała pod nim. Ich twarze dzieliły centymetry.
-I co teraz?-zapytała lekko zakłopotana tą sytuacją.
-Będziesz mnie jeszcze tak bezczelnie oszukiwać?
-Bardzo zabawne.-odrzekła.
-Bardzo.-zaczął ją łaskotać. Śmiała się w niebogłosy. Błagała, aby ją puścił. Gdy to uczynił zapytała:
-To o której masz ten trening?
-Za pół godziny.
-Szybko mi mówisz!! Spóźnimy się. Muszę iść się wykąpać. Gdzie tu do cholery jest łazienka??
-Czyli pójdziesz ze mną?? Super!
-Tylko bez głupot ok? No gdzie jest ta łazienka?
Zaprowadził ją i dał jej swoje ciuchy, bo jej były całe brudne od mąki i jajek.
-Powinny pasować.
-Dzięki. No idź już się umyć. Jesteś brudniejszy ode mnie.-wygoniła go.
Wykąpała się. Ubrała rzeczy Marca. Były trochę za duże, ale nie miała innych. Zobaczyła przed lustrem stojące jego perfumy. Pachniały cudownie. Popsikała się nimi. Zrobiła warkocza i zeszła na dół.
-Wyglądasz w tych ciuchach lepiej niż ja.-pochwalił ją Bartra.
-To miał być komplement czy co?
-No tak. Ładnie wyglądasz. 
-Dziękuję.-uśmiechnęła się.-To co, jedziemy?
-Pewnie.
Dojechali do tzw. Ciutat Esportiva. Magda była trochę zestresowana. Miała poznać najlepszych piłkarzy świata, w tym samego Lionela Messiego. Jednego już zna, a to już dużo.
-Chłopaki to Magda, moja przyjaciółka.-przedstawił ją Marc.-Magda poznaj moich przyjaciół.
Dziewczyna była bardzo zestresowana, a zwłaszcza gdy rękę podał jej Messi, ale po chwili to właśnie z nim załapała świetny kontakt. Potem usiadła na trybunach obok narzeczonej "10"-Antonelli Roccuzzo. Dziewczyny od razu załapały świetny kontakt.
-Długo znacie się z Marciem?-zapytała Anto.
-Od dzisiaj.
-Serio?-roześmiała się.-Opowiadaj.
Magdalena opowiedziała całą historię jak wpadła na Bartrę, jak zaprosił ją do domu i jak spędzili razem czas.
Tymczasem obrońca gadał z Messim i Pique.
-Stary, gdzie ty znalazłeś taką laskę-zapytał najwyższy z całej trójki obrońca.
-Na ulicy, wpadłem na nią. Oto cała przygoda Geri.-odpowiedział Bartra.
-Fajna dziewczyna z niej.-wtrącił się Messi.
-Marc uważaj, bo Leo ci ją odbije.-rzekł Pique.
-Weź ty się popukaj Geri! Ja mam Anto debilu.-powiedział oburzony Lionel.-Po prostu gadałem z nią chwilę i stwierdzam, że sympatyczna i wartościowa z niej dziewczyna. Powinieneś się jej trzymać Marc. A ty Pique baranie zaraz dostaniesz za ten twój głupi uśmieszek.
-Dobra, sory-wycofała się barcelońska "3".-Ale skoro sam Leoś mówi, że fajna dziewczyna (co mu się przecież nieczęsto zdarza, bo za Antonellą świata nie widzi) to weź to sobie to do serca Bartra.
-Dobra chłopaki dajcie spokój. Ja ją dopiero poznałem.
Tymczasem Magda gadała w najlepsze z Argentynką aż dostała SMS-a.
-Przepraszam, może to ważne.
-Jasne, spokojnie odczytaj.-powiedziała Antonella.
Naszej bohaterce od razu mina zrzedła. Była to wiadomość od Petera: "Jeśli za 20 minut nie wrócisz do domu to spotka cię wielka kara". Dziewczyna wiedziała co to znaczy. Znowu ją pobije do nieprzytomności. Wstała jak oparzona, powiedziała "cześć" do Roccuzzo i zaczęła biec jak najszybciej. Pech chciał, że znowu zderzyła się z Bartrą.
-Znowu nam się to zdarza.-powiedział uśmiechnięty.
-Marc przepraszam, muszę iść!-próbowała mu się wyrwać. 
-Gdzie się tak śpieszysz?
-Muszę wracać do domu!
-Mówiłaś, że nie masz... Magda co sie dzieje?
-Nie twoja sprawa. Możesz mnie puścić?
-Proszę.-puścił ją.-Spotkamy się jeszcze?
-Nie wiem.-odkrzyknęła. Zaczęły jej lecieć łzy. Biegła jak najszybciej mogła. Na szczęście zdążyła na czas. Peter już na nią czekał.
-Gdzie ty byłaś? Co ty masz na sobie?-krzyczał.
Zapomiała, że ma na sobie ciuchy Marca. 
-To nie tak jak myślisz.-wykrztusiła z siebie przez strach.
-A jak? Już ci mówię. Byłaś u jakiegoś faceta i spędzasz sobie z nim miło czas, gdy ja się zamartwiam o ciebie.
Tak naprawdę się o nią nie martwił. Ona była dla niego tylko zabawką, z którą robił sobie co chciał.
-Pożałujesz swojej zdrady.-zaczął ją bić. W swojej obronie złapała wazon i roztrzaskała mu go na głowie. Stracił przytomność. Przestraszona i obolała dziewczyna uciekła. Nie miała dokąd iść, więc dotarła do domu Bartry. Zapukała. Otworzył. Marc nie mógł uwierzyć, że to ona. Była cała mokra, miała krew na twarzy i pełno ran.
-Matko Boska Magda co się stało?!-krzyknął przerażony.
-Wpuścisz mnie?-wydusiła z siebie.
-Jasne, wchodź.-wpuścił ją do środka.
Chciał zapytać co się stało, ale zdał sobie sprawę, że dziewczyna nie chce teraz o tym rozmawiać. Po prostu ją przytulił. Zauważył, że płacze. Siedziała wtulona w niego a on głaskał ją po włosach, aby się uspokoiła. Zasnęła, jednak przez sen nadal drżała. Marc siedział i myślał jak ma pomóc tej pięknej nieznajomej.
____________________________
Mamy następny rozdział. Liczę na opinie. 
Miłego wieczoru! :*