niedziela, 10 maja 2015

Dos

Pojechali do domu Marca. Dziewczyna była zachwycona. W życiu nie widziała takiej willi. W środku było jeszcze piękniej. Widok nie do opisania. Nagle poczuła na nodze czyjąś ślinę. Odskoczyła.
-Przepraszam Cię za nią. To mój piesek. Wabi się Nina.-zareagował Bartra.
-Jasne, nie ma sprawy. Po prostu nie zauważyłam jej i się wystraszyłam. Słodziutka jest.-pogłaskała pieska.
-Przepraszam Cię za ten bałagan, nie zdążyłem posprzątać. Tak to jest jak mężczyzna mieszka sam.-uśmiechnął się.
-Daj spokój, tu jest pięknie. Wiesz nie interesuję się sportem, ale ty chyba jesteś piłkarzem.
-Skąd wiesz?-zapytał z lekkim zdziwieniem.
-Nie trudno zgadnąć, bo Leo Messiego akurat kojarzę.-odpowiedziała.
-No tak zdjęcia z Messim, nie pomyślałem.-podrapał się po głowie. 
Dziewczyna się roześmiała. Polubiła tego "piłkarzynę" mimo, że prawie go nie znała wydawał się bardzo miły. 
-To może ja zrobię coś do jedzenia? Gofry, naleśniki, jajecznica? Do wyboru.-zaproponował obrońca.
-Hmm... Niech będą naleśniki. Ale może ci pomogę co?-zapytała Magda widząc przerażoną minę piłkarza na myśl o gotowaniu.
-Jak chcesz to chodź.
Dużo czasu minęło zanim naleśniki były gotowe. Zaczęło się na kłótni o tym, co kto ma robić. Widać było, że Marc nigdy nie robił tego przysmaku. O to też się pokłócili. Magda powiedziała mu, że nie umie gotować, a on twierdził na odwrót. Potem posypywali się mąką, rzucać jajkami i inne dziwy. Po około 2 godzinach naleśniki były gotowe. Zasiedli zmęczeni i brudni do jedzenia.
-Pyszne.-przyznała dziewczyna.
-Gdybyś tak nie wariowała byłyby gotowe szybciej.-odrzekł jej Marc.
-Oo kochany przepraszam, ale to ty zacząłeś we mnie rzucać mąką.
-Bo powiedziałaś, że nie umiem gotować.-zrobił obrażoną minę.
-Bo miałam rację, nie umiesz.-pokazała mu język.
-Dobra, dobra, kończ te jedzenie, bo zaraz wychodzimy.
-Gdzie?-spytała, przeżuwając w buzi naleśnika.
-Mam wieczorny trening i idziesz ze mną a po treningu na spacer.-powiedział wstając z krzesła.
Dziewczyna zakrztusiła się.
-Co? Ja? Na trening, gdzie będą przebywać same sławy piłki nożnej z Lionelem Messim na czele, Gerardem Pique i innymi?
-A mówiłaś, że nie znasz żadnych piłkarzy oprócz Messiego... Kłamczucha!!!-krzyknął.
-Kiedyś oglądałam mecze i byłam zagorzałą fanką Barçy.-przyznała się.
-A teraz?
-Teraz... Nie mam na to czasu...-zrobiła smutną minę.
-Wszystko ok?-zauważył to Bartra.
-Tak. Dałeś się wrobić!! 1:0 dla mnie!-pokazała mu język.
-Poczekaj, tylko cię złapię!!!
Zaczął ją gonić. Uciekała, ale chłopak był szybszy. Złapał ją, ale się przewrócili. Ona leżała pod nim. Ich twarze dzieliły centymetry.
-I co teraz?-zapytała lekko zakłopotana tą sytuacją.
-Będziesz mnie jeszcze tak bezczelnie oszukiwać?
-Bardzo zabawne.-odrzekła.
-Bardzo.-zaczął ją łaskotać. Śmiała się w niebogłosy. Błagała, aby ją puścił. Gdy to uczynił zapytała:
-To o której masz ten trening?
-Za pół godziny.
-Szybko mi mówisz!! Spóźnimy się. Muszę iść się wykąpać. Gdzie tu do cholery jest łazienka??
-Czyli pójdziesz ze mną?? Super!
-Tylko bez głupot ok? No gdzie jest ta łazienka?
Zaprowadził ją i dał jej swoje ciuchy, bo jej były całe brudne od mąki i jajek.
-Powinny pasować.
-Dzięki. No idź już się umyć. Jesteś brudniejszy ode mnie.-wygoniła go.
Wykąpała się. Ubrała rzeczy Marca. Były trochę za duże, ale nie miała innych. Zobaczyła przed lustrem stojące jego perfumy. Pachniały cudownie. Popsikała się nimi. Zrobiła warkocza i zeszła na dół.
-Wyglądasz w tych ciuchach lepiej niż ja.-pochwalił ją Bartra.
-To miał być komplement czy co?
-No tak. Ładnie wyglądasz. 
-Dziękuję.-uśmiechnęła się.-To co, jedziemy?
-Pewnie.
Dojechali do tzw. Ciutat Esportiva. Magda była trochę zestresowana. Miała poznać najlepszych piłkarzy świata, w tym samego Lionela Messiego. Jednego już zna, a to już dużo.
-Chłopaki to Magda, moja przyjaciółka.-przedstawił ją Marc.-Magda poznaj moich przyjaciół.
Dziewczyna była bardzo zestresowana, a zwłaszcza gdy rękę podał jej Messi, ale po chwili to właśnie z nim załapała świetny kontakt. Potem usiadła na trybunach obok narzeczonej "10"-Antonelli Roccuzzo. Dziewczyny od razu załapały świetny kontakt.
-Długo znacie się z Marciem?-zapytała Anto.
-Od dzisiaj.
-Serio?-roześmiała się.-Opowiadaj.
Magdalena opowiedziała całą historię jak wpadła na Bartrę, jak zaprosił ją do domu i jak spędzili razem czas.
Tymczasem obrońca gadał z Messim i Pique.
-Stary, gdzie ty znalazłeś taką laskę-zapytał najwyższy z całej trójki obrońca.
-Na ulicy, wpadłem na nią. Oto cała przygoda Geri.-odpowiedział Bartra.
-Fajna dziewczyna z niej.-wtrącił się Messi.
-Marc uważaj, bo Leo ci ją odbije.-rzekł Pique.
-Weź ty się popukaj Geri! Ja mam Anto debilu.-powiedział oburzony Lionel.-Po prostu gadałem z nią chwilę i stwierdzam, że sympatyczna i wartościowa z niej dziewczyna. Powinieneś się jej trzymać Marc. A ty Pique baranie zaraz dostaniesz za ten twój głupi uśmieszek.
-Dobra, sory-wycofała się barcelońska "3".-Ale skoro sam Leoś mówi, że fajna dziewczyna (co mu się przecież nieczęsto zdarza, bo za Antonellą świata nie widzi) to weź to sobie to do serca Bartra.
-Dobra chłopaki dajcie spokój. Ja ją dopiero poznałem.
Tymczasem Magda gadała w najlepsze z Argentynką aż dostała SMS-a.
-Przepraszam, może to ważne.
-Jasne, spokojnie odczytaj.-powiedziała Antonella.
Naszej bohaterce od razu mina zrzedła. Była to wiadomość od Petera: "Jeśli za 20 minut nie wrócisz do domu to spotka cię wielka kara". Dziewczyna wiedziała co to znaczy. Znowu ją pobije do nieprzytomności. Wstała jak oparzona, powiedziała "cześć" do Roccuzzo i zaczęła biec jak najszybciej. Pech chciał, że znowu zderzyła się z Bartrą.
-Znowu nam się to zdarza.-powiedział uśmiechnięty.
-Marc przepraszam, muszę iść!-próbowała mu się wyrwać. 
-Gdzie się tak śpieszysz?
-Muszę wracać do domu!
-Mówiłaś, że nie masz... Magda co sie dzieje?
-Nie twoja sprawa. Możesz mnie puścić?
-Proszę.-puścił ją.-Spotkamy się jeszcze?
-Nie wiem.-odkrzyknęła. Zaczęły jej lecieć łzy. Biegła jak najszybciej mogła. Na szczęście zdążyła na czas. Peter już na nią czekał.
-Gdzie ty byłaś? Co ty masz na sobie?-krzyczał.
Zapomiała, że ma na sobie ciuchy Marca. 
-To nie tak jak myślisz.-wykrztusiła z siebie przez strach.
-A jak? Już ci mówię. Byłaś u jakiegoś faceta i spędzasz sobie z nim miło czas, gdy ja się zamartwiam o ciebie.
Tak naprawdę się o nią nie martwił. Ona była dla niego tylko zabawką, z którą robił sobie co chciał.
-Pożałujesz swojej zdrady.-zaczął ją bić. W swojej obronie złapała wazon i roztrzaskała mu go na głowie. Stracił przytomność. Przestraszona i obolała dziewczyna uciekła. Nie miała dokąd iść, więc dotarła do domu Bartry. Zapukała. Otworzył. Marc nie mógł uwierzyć, że to ona. Była cała mokra, miała krew na twarzy i pełno ran.
-Matko Boska Magda co się stało?!-krzyknął przerażony.
-Wpuścisz mnie?-wydusiła z siebie.
-Jasne, wchodź.-wpuścił ją do środka.
Chciał zapytać co się stało, ale zdał sobie sprawę, że dziewczyna nie chce teraz o tym rozmawiać. Po prostu ją przytulił. Zauważył, że płacze. Siedziała wtulona w niego a on głaskał ją po włosach, aby się uspokoiła. Zasnęła, jednak przez sen nadal drżała. Marc siedział i myślał jak ma pomóc tej pięknej nieznajomej.
____________________________
Mamy następny rozdział. Liczę na opinie. 
Miłego wieczoru! :*


2 komentarze:

  1. Trening rozwalający no i oczywiście wspólne gotowanie xD Bartra, Pique i Messi the best ekipa ;) Marc taki miły, sympatyczny i pomocny. Peter to po prostu debil, idiota i nie wiadomo co jeszcze. Jak on tak może traktować Magdę. Dobrze, że go uderzyła i uciekła do Marca. Zapomniałabym moment z Anto i Magdą (pogaduszki) też świetne. Czekam na next i Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział jak każdy ;*

    OdpowiedzUsuń