wtorek, 11 sierpnia 2015

Epilogo

Po 2 trudnych miesiącach rehabilitacji Marc wrócił do pełni sił. Udało mu się przejść przez to wszystko dzięki jego żonie. Tak-żonie. Nasza para miesiąc temu postanowiła wziąć ślub. Odbyła się mała ceremonia z udziałem najbliższych zakochanej pary. Marc i Magdalena Bartra są dzisiaj szczęśliwym małżeństwem. Obrońca niedługo zaczyna treningi z Barceloną i niebawem wróci do gry. Leo i Gerard nadal są ich najlepszymi przyjaciółmi, którym dość często odwala (zwłaszcza panu Pique). Wszyscy są jedną wielką rodziną
________________________________
No i epilog. 
Nie miałam juz pomysłu na to opowiadanie.
Chciałam podziękować wszystkim, którzy to czytali i komentowali, a w szczególności Agnieszce. Dziekuje!
Nie wiem czy bede pisac jeszcze jakieś opowiadanie, narazie daje luz, bo wiem, ze sie do tego nie nadaje. Ale zobaczymy! Mam w głowie pomysł na opowiadanie o moim największym idolu (nie, nie o Leo Messim;)), ale czas pokaże czy go zrealizuje. No nic, miłego dnia!

sobota, 8 sierpnia 2015

Seis

Minęły 3 miesiące. Marc nadal się nie wybudził. Magda codziennie go odwiedzała. Miłość do Bartry dawała jej siłę i nadzieję. Naszło kilka zmian w jej życiu. Zaczęła pracować na stałe jako asystentka trenera FC Barcelony, chciała rownież znaleźć mieszkanie, ale Leo i Gerard namówili ją, aby nadal mieszkała w domu Marca, bo i tak stoi pusty. To właśnie ta dwójka, a w szczególności Messi, stali się jej najlepszymi przyjaciółmi. Poza nimi bardzo wspierały ją partnerki obu piłkarzy-Antonella i Shakira. 
Peter został uznany za nieświadomego popełnionego czynu, gdyż w czasie napadu był pod wpływem narkotyków (zresztą jak zawsze). Najpierw wysłano go na odwyk skąd potem uda się do zakładu psychiatrycznego na bardzo długi czas.
~~~
Nastał kolejny upalny dzień. Magda jak codzień wybierała się do pracy. Ubrała się w krótkie spodenki, białą koszulkę i trampki. Włosy spięła w koka. Zrobiła delikatny makijaż i wyszła z domu. Messi czekał na nią w swoim samochodzie. Codziennie razem jeżdżą na trening. Dziewczyna wsiadła do środka.
-Hej młoda.-przywitał ją Argentyńczyk.
-Hej stary.-uśmiechnęła się.
-Co tam? Jedziesz dzisiaj do szpitala?-zapytał.
-Tak.
-To świetnie, po treningu pojedziemy razem, zgoda?
-Świetnie. Oszczędzę sobie kasę na taxi.
Byli już na obiekcie treningowym FC Barcelony. Magda jak zawsze prowadziła zajęcia na treningu jakie zlecił jej trener. On w tym czasie przyglądał się każdemu piłkarzowi i rozmyślał nad składem na kolejny mecz. Po swoim treningu poprosił swoją asystenkę o radę na ten temat. Wspólnymi siłami udało im się coś poskładać. Po pracy nasza bohaterka pojechała z Messim do szpitala. Weszli do sali, gdzie leżał Bartra, jednak łóżko stało puste. Magdzie aż się zrobiło gorąco. 
-Gdzie jest Marc?!-krzyczała do pielęgniarki.
-Spokojnie, nie wie nic pani? Pan Bartra się wybudził. Doktor dzwonił do pani przecież.-oznajmiła.
Szymańska spojrzała na telefon. Rzeczywiście miała kilka nieodebranych połączeń od szpitala.
-Przepraszam, miałam wyciszony telefon. Przepraszam. 
-Nie ma sprawy. Pan Marc koniecznie chce panią widzieć. Proszę za mną.-wskazała.
-To ja poczekam na zewnątrz.-rzekł Messi.
-Leo, nie żartuj, chodź do środka.-złapała go za rękę i wprowadziła do sali, gdzie leżał obudzony obrońca.
Magda popłakała się ze wzruszenia. 
-To Ty, taka piękna jak w moim śnie.-Bartra złapał ją za rękę.
-Marc...-chwile milczała.-Ja Ci się śniłam?
-Tak, cały czas widziałem Ciebie roześmianą. Pamiętam to wszystko co mi mówiłaś. To, że mnie kochasz też.-uśmiechnął się.
-No tak.-zarumieniła się.-Ale to prawda. 
-Ja Ciebie też.
Dziewczyna przytuliła go. Była najszczęśliwszą osobą na świecie. Facet, którego kocha wybudził się ze śpiączki, a poza tym wyznał jej miłość. Teraz może być tylko lepiej. 
W tym czasie Leo stał z boku i uśmiechał się patrząc na szczęście swoich najlepszych przyjaciół. Marc go zauważył.
-Leo, to Ty? Przyjacielu, jak dobrze Cię widzieć.-uściskali się.
Magda i Marc cały czas trzymali się za ręcę. Chłopak wysłał ją do bufetu, aby napiła się kawy, bo chciał pogadać z Messim.
-Leo, mam do Ciebie prośbę.-wyszeptał mu wszystko do ucha. Leo kiwnął głową, że rozumie i wyszedł ze szpitala, aby zrealizować plan. Akurat wróciła Magda. 
-A gdzie Leo?-zapytała.
-Musiał wyjść coś pilnego załatwić. A ja mam do Ciebie pytanie.
-Hm?
-Ile czasu spałem?
Nasza bohaterka roześmiała się. 
-Całe 3 miesiące.-odpowiedziała.
-To ja teraz przez 3 miesiące nie będę spał tylko nadrabiał stracony czas.-uśmiechnął się.
-Oj Marc!-śmiała się.
-Opowiesz mi co z Peterem i co sie tam wtedy dalej stało?
Szymańska mu wszystko opowiedziała.
-Gerard jest bohaterem. Nie wiem jak ja mu się odzwięczę. Jemu i Leo, że się Tobą zajął.-mówił.
-Przestań, ja nie jestem małą dziewczynką.-uśmiechnęła się.
-Jesteś moją księżniczką. Gdyby nie Ty to nadal byłbym głupim, rozbrykanym nastolatkiem. Dzięki Tobie się zmieniłem. Dziękuję. 
-Ale to ja Ci dziękuję, bo dzięki Tobie wreszcie jestem wolna no i znalazłam prawdziwą miłość-Ciebie.
W tym czasie wszedł Leo. Dał Bartrze małe pudełeczko, mrugnął do niego porozumiewawczo i wyszedł. Magda nie wiedziała o co chodzi.
-Wiem, że jesteśmy razem 2 godziny, a znamy się kilka miesięcy, ale po tych wszystkich wydarzeniach zrozumiałem, że jesteś tą jedyną. Zostaniesz moją żoną?-otworzył pudełeczko.
-No to mnie zaskoczyłeś.-rzekła zdumiona.-Tak Marc, zostanę Twoją żoną!-pocałowała go. 
On założył jej pierścionek na palec. Pasował idealnie i bardzo się podobał wybrance. Wszyscy zaczęli bić brawa (na sali leżało 2 innych pacjentów i oczywiście były też pielęgniarki). 
-Gorzko! Gorzko!-krzyczęli.
Para jeszcze raz się pocałowała. Byli najszczęśliwsi na całym świecie.
_______________________________
I jak Wam sie podoba? Bo mi średnio.
Życzę miłego dnia!

środa, 22 lipca 2015

Cinco

Tymczasem Peter wyszedł i ruszył w stronę domu Bartry. Oni siedzieli sobie przy stole niczego nieświadomi. Narkoman miał przy sobie drewnianą pałkę i plan w głowie. Był już przy swoim celu. Postanowił zadzwonić do drzwi.
-Pójdę otworzyć.-oświadczył Bartra.
-Marc, a jeśli to on?-zatrzymała go Magdalena.
-Nie ma takiej możliwości, aby nas znalazł. Jakby miał niby to zrobić?-uspokajał.
-Bartra nie bądź taki pewny, tacy ludzie są nieprzewidywalni.-szepnął przyjacielowi do ucha Pique.
-Ja otworzę, tak będzie najlepiej.-dziewczyna ruszyła w stronę drzwi.
-Magda, nie!-chłopacy chcieli ją zatrzymać, jednak nie zdążyli. Otworzyła. Zbladła ze strachu. Stała nieruchomo przez kilka sekund aż oprzytomiała. Próbowała nie pokazywać, że się boi.
-Co ty tutaj robisz? Jak mnie znalazłeś?-zapytała poważnym tonem.
-Mam swoje wtyki słonko, no już, zbieraj się wracamy do domu!-szarpnął ją za rękę tak mocno, że aż pisnęła z bólu.
-Zostaw ją!-pojawił się Bartra.
Peter roześmiał się.-Ty słaby piłkarzyku mi grozisz? Lepiej uważaj, bo zaraz stracisz te swoje białe ząbki.
-Żebyś się nie doigrał!-przyłożył mu.-Magda uciekaj, a ja dzwonię po policję!
-Po policję?! Ja Ci dam policję!-wyciągnął swoją pałkę i uderzył w głowę obrońcy. Ten padł na podłogę nieprzytomny.
-Marc! Jezus Maria, słyszysz mnie?!-Szymańska szarpała nieprzytomnego, próbując go obudzić.
Tymczasem Gerard zaczaił się z tyłu i uderzył Petera patelnią. Ten upadł. Pique zadzwonił na policję. Plan psychopaty nie wyszedł. Nie spodziewał się, że w domu, oprócz Magdy i Marca, bedzie ktoś jeszcze. 
-I co z nim?-zapytał dziewczynę.
-Cały czas jest nieprzytomny.-odpowiedziała-Już zadzwoniłam po katetkę, lada chwila powinni być. 
Była cała roztrzęsiona. Łzy litrami splywaly z jej oczu. Gerard próbował ją uspokoić, jednak to nic nie pomagało. Chwilę później karetka i policja już były. Pogotowie zabrało nadal nieprzytomnego Marca, a policja Petera, który oprzytomiał. Pique złożył zeznania, zadzwonił do Leo i zabrał dziewczynę do szpitala, bo ta natychmiast chciała być przy Bartrze. Byli już na miejscu. Szybko wbiegła do środka, mijając wszystkich wokoło. Zatrzymała ją dopiero pielęgniarka.
-Przepraszam, ale co pani tu robi?-zapytała.
-Ja... Szukam kogoś. Niedawno tu przywieziono mężczyznę. Młody piłkarz, Marc Bartra.-tłumaczyła.
-Rzeczywiście. A kim pani dla niego jest?
-Żoną.-skłamała.
-Proszę za mną. Lekarz prosił, aby ktoś z rodziny pacjenta wstąpił do jego gabinetu. 
Zaprowadziła naszą bohaterkę do gabinetu lekarza.
-Proszę usiąść.-wskazał ręką miejsce na krześle.
-Panie doktorze, co z nim?-zapytała.
-Pan Bartra dostał drewnianą pałką z bardzo dużą siłą i nie będę ukrywał, nie jest zbyt dobrze. Jest on w śpiączce i nie wiadomo kiedy i czy w ogóle się wybudzi.
-Co?! To jakieś żarty.
-Przykro mi, ale trzeba mieć nadzieję, że się obudzi. 
-Przepraszam...-wybiegła z gabinetu i biegła przed siebie, nie patrząc na nikogo. Zatrzymał ją dopiero Leo, który przyjechał, aby zastąpić Gerarda, który musiał jechać na policję. 
-Młoda, co jest?-zapytał, widząc, że płacze.
-On jest w śpiączce i prawdopodobnie się z niej nie wybudzi.-rzuciła się Argentyńczykowi na ramię i wybuchnęła płaczem. 
Leo zatkało. Nie wiedział czy to prawda, czy to mu się śni. Przytulił mocniej dziewczynę. On rownież uronił kilka łez. 
-To wszystko moja wina.-rzekła Magda.
-Nawet tak nie mów. Ty nie miałaś na to wpływu. To ten psychol. 
-Gdybym mu nie weszła ze swoimi butami w jego życie nic by się nie stało.
-Przestań. Marc dzięki Tobie wydoroślał, przestał być niepoważnym, nierozgarnietym chłopcem, dla którego liczy sie dobra impreza i dobry trunek. No i się w Tobie zakochał.-przyznał.
-On się we mnie...?
-Tak. 
-Ale to i tak nie ma teraz znaczenia.-opuściła głowę.
-Magda, nie możemy się poddawać, on się wybudzi. Musisz być przy nim i go wspierać.
-Masz rację Leo, dziękuję. 
-Przepraszam, ale czy chce pani wejść do męża?-przerwała pielęgniarka.
-Tak.-odpowiedziała.
-Męża?-zapytał zdziwiony Messi.
-Inaczej by mnie nie wpuścili. Idę.
-Leć.
Magda weszła do sali. Bartra leżał poprzypinany do różnych aparatur. Znowu zaczęła płakać. 
-Marc, błagam, nie zostawiaj mnie. Nie możesz. Bez Ciebie nie dam rady. Jesteś bohaterem, moim bohaterem. Wiesz? Leo mi mówił, że się we mnie zakochałeś. To prawda? Jeśli tak, to dlaczego mi o tym nie powiedziałeś... Ja też Cię kocham, bardzo Cię kocham. Już od kiedy Cię pierwszy raz zobaczyłam, wtedy na ulicy to już wiedziałam, że nie jesteś przypadkowym chłopakiem, który we mnie uderzył. Słyszysz mnie? Kocham Cię!-cmoknęła go delikatnie w usta. Na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech, jednak Magda tego nie zauważyła...
________________________________
Kochani!
Przepraszam za tak długą nieobecność, ale nie miałam czasu, weny i internetu, wiec nie miałam jak dodac rozdział. Następny postaram sie napisać jak najwcześniej.
Miłego dnia!
A i sorki za beznadziejny rozdział! 

niedziela, 7 czerwca 2015

Cuatro

-Marc szybciej, bo się spóźnimy!-Magda poganiała piłkarza. Biegała już od 6:00, aby tylko zdążyć i czegoś nie zapomieć. A skąd ten pośpiech? Dzisiaj miała mieć rozmowę o pracę z Luisem Enrique. Bardzo jej na tym zależało, nie chciała cały czas żyć na garnuszku Bartry i choć trochę dołożyć się do utrzymania domu.
-Gdzie moja sukienka?!-biegała w samej bieliźnie i szukała ubrania.
-O tą Ci chodzi?-wszedł Marc z poszukiwaną rzeczą.-Nie jest Ci zimno?
Dziewczyna zdała sobie sprawę, że stoi przed nim w samym staniku i majtkach. Zarumieniła się.
-Nie ma się co wstydzić z takim ciałem.-uśmiechnął się Bartra.
-Zabawne. Spadaj się szykować, bo jak się spóźnimy to nie żyjesz.-wygoniła go ze swojego pokoju.
Miała na sobie czarną sukienkę na ramiączkach, która sięgała jej przed kolana. A na nogach baleriny. 
Kilka minut przed 9:00 byli przed Ciutat Esportiva. 
-Ja Cię zabiję! Prawie się spóźniliśmy!-okrzyczała Marca.
-Zawsze tak przyjeżdżam i zawsze jestem na czas.-odpowiedział spokojnie.
-Od dzisiaj będziesz jeździł przynajmniej 10 minut wcześniej. A teraz chodź już, a nie się na mnie gapisz.
-Bo ładnie wyglądasz.
-Super, ale chodź wreszcie!
Weszli do środka. Koledzy Bartry już byli.
-Witam Was kochani!-rzucił się na nich z uściskami Pique.
-Geri, co dzisiaj brałeś?-uwolnił się od niego Marc.
-Ale Ty jesteś...-zrobił obrażoną minę.
-Chodź Magda, poszukamy Leo i poczekamy na trenera.-wziął dziewczynę za rękę i usiedli obok Messiego.
-No co tam? Dostałaś tę pracę?-zapytał Argentyńczyk.
-Za chwilę mam rozmowę z trenerem.-odpowiedziała.
-No to powodzenia!
-Nie dziękuję.-uśmiechnęła się.
-A Geri co taki smutny?-spojrzał na obrońcę, który sam kopał piłkę do bramki.
-No bo się obraził. Znowu zaczął jechać głupotą i...
-Dobra, już wiem. O, trener przyszedł. To my zaczynamy trening, a ty Madzia leć do niego.-rzekł Leo. 
Lucho najpierw odbył rozmowę z naszą bohaterką, a potem kazał jej poprowadzić trening. Poszło jej tak dobrze, że od razu z nią podpisał umowę i mianował swoją asystentką. Dziewczyna była wniebowzięta. Szczęśliwa po zajęciach grała z piłkarzami w nogę. Z tego wszystkiego zapomiala chyba, że ktoś chce jej to szczęście zniszczyć...
~~~
Peter robił wszystko, aby namierzyć Magdę. Szykował wielką zemstę. Planował zniszczyć ją i tego, kto jej pomógł uwolnić się od niego. 
-Halo?
-Pamiętasz o naszej umowie? Ty namierzasz tę dziewczynę, a ja Ci daje zioło za free.
-Jasne, że pamietam. Już trafiłem nawet na jakiś trop. Widziałem ją wczoraj wieczorem z jakimś facetem. Był chyba piłkarzem, bo miał na sobie strój sportowy. To kwestia kilku dni i niedługo dowiem się, gdzie mieszka.
-To świetnie. Odezwij się jak będziesz miał coś nowego.
-Jasne stary, jak obiecałem.
Peter klasnął rękami. Już nie mógł się doczekać jak dorwie tą niewdzięczną dziewuchę.
~~~
Magda świetnie się bawiła na spacerze z Marciem i Niną, gdy zadzwonił telefon. To był numer zastrzeżony. Odebrała.
-Halo?-odezwała się.
-Nie tęsknisz za mną?-zapytał tajemniczy głos.
Zamarła. To był Peter. 
-Czego chcesz?-zapytała, próbując  ukryć strach.
-Chcę, abyś wiedziała, że tęsknię za Tobą i niedługo Cię znajdę. Spotka Cię wielka kara za Twoje nieposłuszeństwo.
Dziewczyna rozłączyła się. Zaczęła cała trząść się ze strachu. Marc od razu to zauważył.
-Magda, co się stało, kto to był?-zapytał zmartwiony.
-To on. To Peter. Groził mi, że mnie znajdzie i się zemści.
-Nie bój się. Nie uda mu się Ciebie znaleźć. Zresztą ja mu nie dam Cię skrzywdzić. Spokojnie.-pocałował ją w czoło i przytulił.
Magdalena uspokoiła się. W ramionach Marca czuła się bezpiecznie. 
-Dziękuję.-wydusiła z siebie.
-Chodźmy do domu, zjemy coś.-złapał ją za rękę i poszli. 
-Na co masz...?-Marc nie dokończył, bo dziewczyna zasnęła na kanapie w salonie. Wziął koc, przykrył ją i delikatnie pocałował w czoło.
-Nie pozwolę, aby chociaż włos Ci spadł z głowy, jesteś dla mnie za ważna.-powiedział po cichu, przyglądając się jej. Potem zadzwonił po Gerarda. 
-Geri, sory za dzisiaj, ale ogarnij swoją głupotę. Wpadniesz, bo się nudzę?-zapytał przyjaciela.
-Jasne, ale nie czaję. Masz Magdę i się nudzisz?
-Ona śpi. To czekam.-rozłączył się.
Przyjaciel był kilkunastu minutach.
-No to co robimy?-zapytał Pique.
-Zaprosiłem Cię, bo chciałem z kimś pogadać.-oznajmił Bartra.
-Chodzi o nią?
-Tak. Opowiadałem Ci o jej byłym, nie?
-Mhm, no i co?
-On jej teraz grozi, że się zemści. 
-O Matko, pilnuj jej, bo tacy ludzie są nieprzewidywalni. On ją będzie śledził i czyhał na okazję, aby porwać.-powiedział Gerard.
-No i właśnie wiem o tym. Trzeba gościa jakoś powstrzymać. Nie wybaczę sobie jak jej się stanie krzywda.-wyznał Marc.
-Chyba ktoś tu się zabujał...-westchnął.
-Przestań, nie o to chodzi.-oburzył się obrońca.
-Jaasne.
~~~
Magda się obudziła. Usłyszała głosy w kuchni i poszła do niej. Przywitała się z Gerardem i rozmawiali. Potem dziewczyna poszła nakarmić Ninę, która ją bardzo polubiła. Pobawiła się chwilę z pieskiem i poszła do swojego pokoju, aby poczytać książkę. Spojrzała na telefon. Dostała SMS-a od Petera.
"Wiem już, gdzie mieszkasz. Dostanie się Tobie i temu śmiesznemu piłkarzykowi.
Pobiegła szybko i pokazała go Marcowi. Ten wziął dziewczynę na kolana i mocno przytulił. Spojrzał porozumiewawczo na Gerarda. Ten był przerażony. Postanowił, że nie pozwoli, aby jakiś psychopata zrobił krzywdę jego przyjaciołom. 
Marc cały czas siedział i pocieszał Magdę. Cały czas siedziała w niego wtulona. Strasznie się bała.
Tymczasem Peter wyszedł i ruszył w stronę domu Bartry...
_______________________
Witajcie!
Wiem, że beznadziejny rozdział, ale obiecuje, że w następnym dużo bedzie sie działo.
Pozdrawiam!





niedziela, 31 maja 2015

Tres

Marc się obudził. Był zdziwiony, bo nigdy tak wcześnie nie wstaje. Była  7:00. Wstał. Zajrzał do pokoju Magdy. Spała jak aniołek. Wreszcie po całej nieprzespanej zasnęła. Postanowił zrobić śniadanie. Usmarzył jajecznicę. To był jedyny przysmak jaki umiał ugotować. Wszystko stało gotowe na stole.
~~~
Magda obudziła się. Z trudem udało jej się podnieść z łóżka. Była zła na siebie, że tu przyszła i zawraca Marcowi głowę swoim beznadziejnym życiem. Przecież ona go ledwo zna. I to od wczoraj. 
Poszła do łazienki. Wykąpała się. Na szafce leżały rzeczy przygotowane dla niej. 
-Marc o wszystko zadbał, kochany.-pomyślała.
Ubrała się, uczesała. Spojrzała w lustro. Na szczęście obyło się bez większych ran na twarzy. Za to więcej ich było na rękach i nogach. 
Dziewczyna westchnęła ciężko i zeszła na dół. Bartra siedział przy stole i najwyraźniej na nią czekał.
-Hej.-uśmiechnął się na jej widok.
-Hej.-odwzajemniła uśmiech.
-Jak się czujesz?-zapytał.
-Już lepiej.
-To siadaj i wcinaj, bo potem idziemy...
-Marc-przerwała mu.-Ja zjem śniadanie i się zwijam. I tak za dużo kłopotu narobiłam przychodząc tu. Nie powinno mnie tu być
-Nie ma mowy! Chcesz wrócić tam skąd przyszłaś, żeby Cię zatłukli do końca?!-krzyknął zmartwiony.
-To nie jest tak!
-A jak?! Proszę, wytłumacz mi, chyba mam prawo wiedzieć?!!-nie chciał naciskać, ale pomyślał, że musi wiedzieć skoro ma jej pomóc.
-Tak, masz prawo. Jestem Polką. Mieszkałam w Warszawie. Byłam normalną nastolatką. Kibicowałam Barçie. Zawsze chciałam mieszkać w Hiszpanii. 2 lata temu przyjechałam do Barcelony, aby zacząć tu liceum. Pech chciał, że poznałam Petera. Nie wiedziałam na początku jaki jest. Zgrywał miłego, kochającego chłopaka. Byłam ślepo zakochana. On był dla mnie księciem z bajki, tym wymarzonym. Było cudownie przez 3 miesiące. Potem pokazał jaki jest naprawdę. Zmuszał mnie do brania narkotyków, a gdy się sprzeciwiałam to bił.  Nie wolno mi nigdzie wychodzić, mieć przyjaciół. Ograniczył mi nawet kontakty z rodziną. Wczoraj nie było go w domu, postanowiłam wyjść na miasto. Potem spotkałam Ciebie. Na treningu dostałam SMS-a, że jak nie wrócę za 20 minut to będzie po mnie. Domyślił się, że byłam u kogoś i zaczął mnie katować, zbilam mu wazon na głowie i uciekłam. To cała historia.
-Boże, dlaczego Ty od niego wcześniej nie uciekłaś?-zapytał Marc.
-Bo żyłam nadzieją, że Peter się opanuje i bedzie tak jak wcześniej.-przyznała.
-I Ty chcesz do niego wrócić? Przecież on Cię zabije!!
-Zrozum, on i tak mnie znajdzie. A ja Ci nie chcę zawracać głowy.
-Nie ma mowy. Zostajesz u mnie. I nie przyjmuję odmowy. Nie pozwolę, abyś wróciła do tego potwora.-rzekł stanowczo.
-Ale...-zaczęła.
-Nie ma żadnego "ale". Będziesz miała swój pokój. Jeśli będziesz chciała to znajdziemy Ci jakąś pracę i dołożysz się do utrzymania domu, cokolwiek, byleś tu została.-kontynuował Bartra.
-Dziękuję, ale obawiam się, że nie znajdę pracy...-powiedziała.
-A w czym się kształcisz?
-Skończyłam szkołe trenerską.
-To świetnie się składa, bo Lucho szuka asystentki. Przejdziesz kurs i szkolenie i dostaniesz pracę.-mówił z zapałem.
-Dziękuję Ci za wszystko, naprawdę, nie wiem jak Ci się odzwięczę.
-Dla Ciebie wszystko.-odrzekł na co dziewczyna się zarumieniła.-To co, idziemy na trening?
-Tak.
-A potem obiad i spacer, co ty na to?-zaproponował. 
-Pewnie.-odpowiedziała-To chodźmy.
~~~
Pojechali na trening. Bartra poszedł na boisko a Magda zajęła miejsce na trybunach. Kolegom oczywiście nie mogło ujść na uwadze to, że znowu pojawiła się u boku ich przyjaciela.
-Marcuś to chyba coś poważniejszego, co?-zaczął swoją gadkę niezawodny jak zawsze Pique.
-Tak Geri, znam dziewczynę dwa dni i już wielka miłość.-odparł oburzony Bartra.
-Spokojnie, Pique już tak musi.-niewiadomo skąd pojawił się Lionel.
-Za to pan Messi i jego mądrości wymiatają!-odrzekł obrażony obrońca z numerem "3".
-Dobra chłopaki, serio. Ona będzie u mnie mieszkać, uprzedzam Was, dlatego koniec z wpadaniem bez zapowiedzi i robieniem imprez w moim domu.-powiedział nasz bohater.
-Jak to będzie z Tobą mieszkać??-spytał zaskoczony Leo.
-Po prostu.. Ma kłopoty i muszę jej pomóc.
-Tylko nie pakuj się w nic złego, ok?-Messi zrobił poważną minę.
-Spokojnie, wiem co robię.-zapewnił przyjaciela.
-Mam nadzieję.
Nagle Marc odskoczył. Ktoś go od tyłu ochlapał zimną wodą. Łatwo zgadnąć kto.
-Geri!!! Poczekaj, tylko Cię złapię!!!-krzyczał na przyjaciela.
Zaczął go gonić. Pique, zaczął uciekać. Wyglądało to przezabawnie. Magda dusiła się ze śmiechu.
-Eeej, Marc mam go!!-Leo złapał "dużego".
-No to już po nim!
Messi trzymał Gerarda a Bartra wylał na niego trzy wiaderka zimnej wody. Był mokry od stóp do głów.
-Moja nowa fryzura, buty!!! Jestem cały mokry!!-szybko uciekł do szatni.
-Będzie myślał zanim znowu zrobi mi taki kawał.-rzekł dumny z siebie Marc.
-Co tu się dzieje?-nagle pojawił się Enrique.-I gdzie Gerard?
-Bo widzisz trenerze... Gerard trochę napsocił i...
-Dobra, rozumiem. Zaczynamy trening. Na początek dwa kółeczka.
-Chciałbym z trenerem o czymś porozmawiać.-podszedł do Lucho nasz obrońca.
-Jasne, po treningu.
-Dziękuję.
Tymczasem nasza bohaterka siedziała na trybunach i obserwowała co robią piłkarze. Największą uwagę skupiała na Marcu. Była mu bardzo wdzięczna za to, co dla niej robi. Nagle ktoś ją szturchnął.
-No hej. Znowu się widzimy.-to była Antonella.
-O hej, przestraszyłaś mnie.-odpowiedziała Magda.
-Naprawdę? Sorki. Dlaczego wczoraj tak szybko wyszłaś?-zapytała Roccuzzo.
-Bo widzisz-westchnęła. Opowiedziała jej całą historię.
-Współczuję Ci...Nie wiem co powiedzieć.. Ale nie płacz, my Ci pomożemy. Ja, Leo, Geri, Shaki i oczywiście Marc.-Argentynka przytuliła koleżankę. Strasznie było jej szkoda Magdy. Taka mała kruszynka tyle przeszła, żyła z takim potworem. Ale ona nie pozwoli jej tam wrócić. O nie! Pomoże jej wrócić do normalnego życia.-Patrz Leo idzie! Pójdziesz z nami na kawę, bo Marc mówił, że musi jeszcze porozmawiać z trenerem. Dobrze?
Poszli.
~~~
Po skończonym treningu Bartra podszedł do Lucho, aby z nim porozmawiać o pracy dla Magdy.
-Więc o co chodzi?-zapytał Enrique.
-Bo trener szukał asystenta lub asystentki... Czy to nadal aktualne?
-Tak, a masz kogoś na to miejsce?
-Tak, moja koleżanka skończyła szkołę trenerską, najlepszą w Barcelonie i szuka pracy. Tu jest jej CV.-wręczył teczkę.
-Hmm... Świetnie. Ma odpowiednie wykształcenie i z tego, co tu czytam pracowała już jako trener. Kursy też już pokończone. O i młoda, szukam młodych ludzi pełnych energii i zapału do pracy. Powiedz jej, aby do mnie jutro przyszła.
-Oczywiście, dziękuję. Do jutra.
-Do jutra.
~~~
-Magda, Magda!!!-obrońca wołał przyjaciółkę, która zajęta była rozmową z Messim i Roccuzzo.
-Co się stało, że tak się drzesz?-spytała.
-Jutro masz się zgłosić do trenera, chce Cię zatrudnić!!!-odpowiedział.
-To wspaniale!-dziewczyna ucieszyła się.
-Dlatego porywam Cię na długi spacer.
Spacerowali po ulicach pięknej Barcelony. Był już wieczór.
-Muszę Cię kiedyś zabrać w moje ulubione miejsce na plaży.. I oczywiście obowiązkowo do moich miejsc z dzieciństwa...-rozmarzył się obrońca.
-Koniecznie. Chcę wiedzieć, gdzie spędzał czas mój ulubiony piłkarz, gdy był małym, rozbrykanym bachorem.-roześmiała się.
-Ej no, wiesz co? Ja Ci tu mówię o swoich wspomnieniach a ty się ze mnie naśmiewasz.-zrobił smutną minę.
-Oj, przepraszam.-uśmiechnęła się.-Ale tak poważnie to chcę Ci podziękować za to, co dla mnie robisz. Nie wiem jak ja Ci się odzwięczę.
-Po prostu bądź zawsze taka uśmiechnięta.-odpowiedział.
-Jesteś kochany.-przytuliła go. 
-Wiem, wiem. Ale wracajmy już do domu, bo zimno się robi.
-Ok.
~~~
Peter się obudził. Był wściekły. Postanowił sobie, że znajdzie tą niewdzięczną dziewuchę i zemści się tak, że długo popamięta. On ją znajdzie...
************************************
Witajcie!
~Wiem, że nudny rozdział, ale obiecuję, że w następnym dużo będzie się działo!
~Ten rozdział pragnę zadedykować Agnieszce, której dziękuję za to, że czyta moje wypociny od początku;). Dziękuję!
~Następny rozdział pojawi się za tydzień albo w czwartek, zobaczymy.
Miłego dnia!




niedziela, 10 maja 2015

Dos

Pojechali do domu Marca. Dziewczyna była zachwycona. W życiu nie widziała takiej willi. W środku było jeszcze piękniej. Widok nie do opisania. Nagle poczuła na nodze czyjąś ślinę. Odskoczyła.
-Przepraszam Cię za nią. To mój piesek. Wabi się Nina.-zareagował Bartra.
-Jasne, nie ma sprawy. Po prostu nie zauważyłam jej i się wystraszyłam. Słodziutka jest.-pogłaskała pieska.
-Przepraszam Cię za ten bałagan, nie zdążyłem posprzątać. Tak to jest jak mężczyzna mieszka sam.-uśmiechnął się.
-Daj spokój, tu jest pięknie. Wiesz nie interesuję się sportem, ale ty chyba jesteś piłkarzem.
-Skąd wiesz?-zapytał z lekkim zdziwieniem.
-Nie trudno zgadnąć, bo Leo Messiego akurat kojarzę.-odpowiedziała.
-No tak zdjęcia z Messim, nie pomyślałem.-podrapał się po głowie. 
Dziewczyna się roześmiała. Polubiła tego "piłkarzynę" mimo, że prawie go nie znała wydawał się bardzo miły. 
-To może ja zrobię coś do jedzenia? Gofry, naleśniki, jajecznica? Do wyboru.-zaproponował obrońca.
-Hmm... Niech będą naleśniki. Ale może ci pomogę co?-zapytała Magda widząc przerażoną minę piłkarza na myśl o gotowaniu.
-Jak chcesz to chodź.
Dużo czasu minęło zanim naleśniki były gotowe. Zaczęło się na kłótni o tym, co kto ma robić. Widać było, że Marc nigdy nie robił tego przysmaku. O to też się pokłócili. Magda powiedziała mu, że nie umie gotować, a on twierdził na odwrót. Potem posypywali się mąką, rzucać jajkami i inne dziwy. Po około 2 godzinach naleśniki były gotowe. Zasiedli zmęczeni i brudni do jedzenia.
-Pyszne.-przyznała dziewczyna.
-Gdybyś tak nie wariowała byłyby gotowe szybciej.-odrzekł jej Marc.
-Oo kochany przepraszam, ale to ty zacząłeś we mnie rzucać mąką.
-Bo powiedziałaś, że nie umiem gotować.-zrobił obrażoną minę.
-Bo miałam rację, nie umiesz.-pokazała mu język.
-Dobra, dobra, kończ te jedzenie, bo zaraz wychodzimy.
-Gdzie?-spytała, przeżuwając w buzi naleśnika.
-Mam wieczorny trening i idziesz ze mną a po treningu na spacer.-powiedział wstając z krzesła.
Dziewczyna zakrztusiła się.
-Co? Ja? Na trening, gdzie będą przebywać same sławy piłki nożnej z Lionelem Messim na czele, Gerardem Pique i innymi?
-A mówiłaś, że nie znasz żadnych piłkarzy oprócz Messiego... Kłamczucha!!!-krzyknął.
-Kiedyś oglądałam mecze i byłam zagorzałą fanką Barçy.-przyznała się.
-A teraz?
-Teraz... Nie mam na to czasu...-zrobiła smutną minę.
-Wszystko ok?-zauważył to Bartra.
-Tak. Dałeś się wrobić!! 1:0 dla mnie!-pokazała mu język.
-Poczekaj, tylko cię złapię!!!
Zaczął ją gonić. Uciekała, ale chłopak był szybszy. Złapał ją, ale się przewrócili. Ona leżała pod nim. Ich twarze dzieliły centymetry.
-I co teraz?-zapytała lekko zakłopotana tą sytuacją.
-Będziesz mnie jeszcze tak bezczelnie oszukiwać?
-Bardzo zabawne.-odrzekła.
-Bardzo.-zaczął ją łaskotać. Śmiała się w niebogłosy. Błagała, aby ją puścił. Gdy to uczynił zapytała:
-To o której masz ten trening?
-Za pół godziny.
-Szybko mi mówisz!! Spóźnimy się. Muszę iść się wykąpać. Gdzie tu do cholery jest łazienka??
-Czyli pójdziesz ze mną?? Super!
-Tylko bez głupot ok? No gdzie jest ta łazienka?
Zaprowadził ją i dał jej swoje ciuchy, bo jej były całe brudne od mąki i jajek.
-Powinny pasować.
-Dzięki. No idź już się umyć. Jesteś brudniejszy ode mnie.-wygoniła go.
Wykąpała się. Ubrała rzeczy Marca. Były trochę za duże, ale nie miała innych. Zobaczyła przed lustrem stojące jego perfumy. Pachniały cudownie. Popsikała się nimi. Zrobiła warkocza i zeszła na dół.
-Wyglądasz w tych ciuchach lepiej niż ja.-pochwalił ją Bartra.
-To miał być komplement czy co?
-No tak. Ładnie wyglądasz. 
-Dziękuję.-uśmiechnęła się.-To co, jedziemy?
-Pewnie.
Dojechali do tzw. Ciutat Esportiva. Magda była trochę zestresowana. Miała poznać najlepszych piłkarzy świata, w tym samego Lionela Messiego. Jednego już zna, a to już dużo.
-Chłopaki to Magda, moja przyjaciółka.-przedstawił ją Marc.-Magda poznaj moich przyjaciół.
Dziewczyna była bardzo zestresowana, a zwłaszcza gdy rękę podał jej Messi, ale po chwili to właśnie z nim załapała świetny kontakt. Potem usiadła na trybunach obok narzeczonej "10"-Antonelli Roccuzzo. Dziewczyny od razu załapały świetny kontakt.
-Długo znacie się z Marciem?-zapytała Anto.
-Od dzisiaj.
-Serio?-roześmiała się.-Opowiadaj.
Magdalena opowiedziała całą historię jak wpadła na Bartrę, jak zaprosił ją do domu i jak spędzili razem czas.
Tymczasem obrońca gadał z Messim i Pique.
-Stary, gdzie ty znalazłeś taką laskę-zapytał najwyższy z całej trójki obrońca.
-Na ulicy, wpadłem na nią. Oto cała przygoda Geri.-odpowiedział Bartra.
-Fajna dziewczyna z niej.-wtrącił się Messi.
-Marc uważaj, bo Leo ci ją odbije.-rzekł Pique.
-Weź ty się popukaj Geri! Ja mam Anto debilu.-powiedział oburzony Lionel.-Po prostu gadałem z nią chwilę i stwierdzam, że sympatyczna i wartościowa z niej dziewczyna. Powinieneś się jej trzymać Marc. A ty Pique baranie zaraz dostaniesz za ten twój głupi uśmieszek.
-Dobra, sory-wycofała się barcelońska "3".-Ale skoro sam Leoś mówi, że fajna dziewczyna (co mu się przecież nieczęsto zdarza, bo za Antonellą świata nie widzi) to weź to sobie to do serca Bartra.
-Dobra chłopaki dajcie spokój. Ja ją dopiero poznałem.
Tymczasem Magda gadała w najlepsze z Argentynką aż dostała SMS-a.
-Przepraszam, może to ważne.
-Jasne, spokojnie odczytaj.-powiedziała Antonella.
Naszej bohaterce od razu mina zrzedła. Była to wiadomość od Petera: "Jeśli za 20 minut nie wrócisz do domu to spotka cię wielka kara". Dziewczyna wiedziała co to znaczy. Znowu ją pobije do nieprzytomności. Wstała jak oparzona, powiedziała "cześć" do Roccuzzo i zaczęła biec jak najszybciej. Pech chciał, że znowu zderzyła się z Bartrą.
-Znowu nam się to zdarza.-powiedział uśmiechnięty.
-Marc przepraszam, muszę iść!-próbowała mu się wyrwać. 
-Gdzie się tak śpieszysz?
-Muszę wracać do domu!
-Mówiłaś, że nie masz... Magda co sie dzieje?
-Nie twoja sprawa. Możesz mnie puścić?
-Proszę.-puścił ją.-Spotkamy się jeszcze?
-Nie wiem.-odkrzyknęła. Zaczęły jej lecieć łzy. Biegła jak najszybciej mogła. Na szczęście zdążyła na czas. Peter już na nią czekał.
-Gdzie ty byłaś? Co ty masz na sobie?-krzyczał.
Zapomiała, że ma na sobie ciuchy Marca. 
-To nie tak jak myślisz.-wykrztusiła z siebie przez strach.
-A jak? Już ci mówię. Byłaś u jakiegoś faceta i spędzasz sobie z nim miło czas, gdy ja się zamartwiam o ciebie.
Tak naprawdę się o nią nie martwił. Ona była dla niego tylko zabawką, z którą robił sobie co chciał.
-Pożałujesz swojej zdrady.-zaczął ją bić. W swojej obronie złapała wazon i roztrzaskała mu go na głowie. Stracił przytomność. Przestraszona i obolała dziewczyna uciekła. Nie miała dokąd iść, więc dotarła do domu Bartry. Zapukała. Otworzył. Marc nie mógł uwierzyć, że to ona. Była cała mokra, miała krew na twarzy i pełno ran.
-Matko Boska Magda co się stało?!-krzyknął przerażony.
-Wpuścisz mnie?-wydusiła z siebie.
-Jasne, wchodź.-wpuścił ją do środka.
Chciał zapytać co się stało, ale zdał sobie sprawę, że dziewczyna nie chce teraz o tym rozmawiać. Po prostu ją przytulił. Zauważył, że płacze. Siedziała wtulona w niego a on głaskał ją po włosach, aby się uspokoiła. Zasnęła, jednak przez sen nadal drżała. Marc siedział i myślał jak ma pomóc tej pięknej nieznajomej.
____________________________
Mamy następny rozdział. Liczę na opinie. 
Miłego wieczoru! :*