sobota, 8 sierpnia 2015

Seis

Minęły 3 miesiące. Marc nadal się nie wybudził. Magda codziennie go odwiedzała. Miłość do Bartry dawała jej siłę i nadzieję. Naszło kilka zmian w jej życiu. Zaczęła pracować na stałe jako asystentka trenera FC Barcelony, chciała rownież znaleźć mieszkanie, ale Leo i Gerard namówili ją, aby nadal mieszkała w domu Marca, bo i tak stoi pusty. To właśnie ta dwójka, a w szczególności Messi, stali się jej najlepszymi przyjaciółmi. Poza nimi bardzo wspierały ją partnerki obu piłkarzy-Antonella i Shakira. 
Peter został uznany za nieświadomego popełnionego czynu, gdyż w czasie napadu był pod wpływem narkotyków (zresztą jak zawsze). Najpierw wysłano go na odwyk skąd potem uda się do zakładu psychiatrycznego na bardzo długi czas.
~~~
Nastał kolejny upalny dzień. Magda jak codzień wybierała się do pracy. Ubrała się w krótkie spodenki, białą koszulkę i trampki. Włosy spięła w koka. Zrobiła delikatny makijaż i wyszła z domu. Messi czekał na nią w swoim samochodzie. Codziennie razem jeżdżą na trening. Dziewczyna wsiadła do środka.
-Hej młoda.-przywitał ją Argentyńczyk.
-Hej stary.-uśmiechnęła się.
-Co tam? Jedziesz dzisiaj do szpitala?-zapytał.
-Tak.
-To świetnie, po treningu pojedziemy razem, zgoda?
-Świetnie. Oszczędzę sobie kasę na taxi.
Byli już na obiekcie treningowym FC Barcelony. Magda jak zawsze prowadziła zajęcia na treningu jakie zlecił jej trener. On w tym czasie przyglądał się każdemu piłkarzowi i rozmyślał nad składem na kolejny mecz. Po swoim treningu poprosił swoją asystenkę o radę na ten temat. Wspólnymi siłami udało im się coś poskładać. Po pracy nasza bohaterka pojechała z Messim do szpitala. Weszli do sali, gdzie leżał Bartra, jednak łóżko stało puste. Magdzie aż się zrobiło gorąco. 
-Gdzie jest Marc?!-krzyczała do pielęgniarki.
-Spokojnie, nie wie nic pani? Pan Bartra się wybudził. Doktor dzwonił do pani przecież.-oznajmiła.
Szymańska spojrzała na telefon. Rzeczywiście miała kilka nieodebranych połączeń od szpitala.
-Przepraszam, miałam wyciszony telefon. Przepraszam. 
-Nie ma sprawy. Pan Marc koniecznie chce panią widzieć. Proszę za mną.-wskazała.
-To ja poczekam na zewnątrz.-rzekł Messi.
-Leo, nie żartuj, chodź do środka.-złapała go za rękę i wprowadziła do sali, gdzie leżał obudzony obrońca.
Magda popłakała się ze wzruszenia. 
-To Ty, taka piękna jak w moim śnie.-Bartra złapał ją za rękę.
-Marc...-chwile milczała.-Ja Ci się śniłam?
-Tak, cały czas widziałem Ciebie roześmianą. Pamiętam to wszystko co mi mówiłaś. To, że mnie kochasz też.-uśmiechnął się.
-No tak.-zarumieniła się.-Ale to prawda. 
-Ja Ciebie też.
Dziewczyna przytuliła go. Była najszczęśliwszą osobą na świecie. Facet, którego kocha wybudził się ze śpiączki, a poza tym wyznał jej miłość. Teraz może być tylko lepiej. 
W tym czasie Leo stał z boku i uśmiechał się patrząc na szczęście swoich najlepszych przyjaciół. Marc go zauważył.
-Leo, to Ty? Przyjacielu, jak dobrze Cię widzieć.-uściskali się.
Magda i Marc cały czas trzymali się za ręcę. Chłopak wysłał ją do bufetu, aby napiła się kawy, bo chciał pogadać z Messim.
-Leo, mam do Ciebie prośbę.-wyszeptał mu wszystko do ucha. Leo kiwnął głową, że rozumie i wyszedł ze szpitala, aby zrealizować plan. Akurat wróciła Magda. 
-A gdzie Leo?-zapytała.
-Musiał wyjść coś pilnego załatwić. A ja mam do Ciebie pytanie.
-Hm?
-Ile czasu spałem?
Nasza bohaterka roześmiała się. 
-Całe 3 miesiące.-odpowiedziała.
-To ja teraz przez 3 miesiące nie będę spał tylko nadrabiał stracony czas.-uśmiechnął się.
-Oj Marc!-śmiała się.
-Opowiesz mi co z Peterem i co sie tam wtedy dalej stało?
Szymańska mu wszystko opowiedziała.
-Gerard jest bohaterem. Nie wiem jak ja mu się odzwięczę. Jemu i Leo, że się Tobą zajął.-mówił.
-Przestań, ja nie jestem małą dziewczynką.-uśmiechnęła się.
-Jesteś moją księżniczką. Gdyby nie Ty to nadal byłbym głupim, rozbrykanym nastolatkiem. Dzięki Tobie się zmieniłem. Dziękuję. 
-Ale to ja Ci dziękuję, bo dzięki Tobie wreszcie jestem wolna no i znalazłam prawdziwą miłość-Ciebie.
W tym czasie wszedł Leo. Dał Bartrze małe pudełeczko, mrugnął do niego porozumiewawczo i wyszedł. Magda nie wiedziała o co chodzi.
-Wiem, że jesteśmy razem 2 godziny, a znamy się kilka miesięcy, ale po tych wszystkich wydarzeniach zrozumiałem, że jesteś tą jedyną. Zostaniesz moją żoną?-otworzył pudełeczko.
-No to mnie zaskoczyłeś.-rzekła zdumiona.-Tak Marc, zostanę Twoją żoną!-pocałowała go. 
On założył jej pierścionek na palec. Pasował idealnie i bardzo się podobał wybrance. Wszyscy zaczęli bić brawa (na sali leżało 2 innych pacjentów i oczywiście były też pielęgniarki). 
-Gorzko! Gorzko!-krzyczęli.
Para jeszcze raz się pocałowała. Byli najszczęśliwsi na całym świecie.
_______________________________
I jak Wam sie podoba? Bo mi średnio.
Życzę miłego dnia!

1 komentarz:

  1. Świetny. Marc sobie długo pospał, ale na szczęście w końcu się obudził. Leo i Gerard są w tym opowiadaniu wspaniali, jejku jak fajnie będzie ślub. Oby teraz było już tylko lepiej. Petera powinien Pique zabić wtedy haha, no ale odpuśćmy mu. Raczej już nic nie nabroi. Czekam na następny i Pozdrawiam kochana :*

    OdpowiedzUsuń